Tyschynus
Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:21, 07 Lip 2006 Temat postu: Harry Potter i Cień Śmierci- PA, R1 i R2 |
|
|
Prawa Autorskie:
1 rozdział: Lavinia2000, Tyschynus
2 rozdział: Tyschynus
3 rozdział: Tyschynus
Reszta: Tyschynus
O prawa autorskie do któregoś rozdziału można się ubiagać tutaj
Rozdział 1: "Imperius powraca"
Pewnego upalnego dnia Harry jak zwykle przechadzał się po Grimmuald Place. Odkąd Syriusz umarł siedziba Zakonu Feniksa należy do niego. Jednak Harry nie czuł się w tym domu dobrze. Ciągle wracały wspomnienia, ciągle te natrętne myśli "...a gdybym wtedy nie poszedł do Departamentu" , "...gdybym nie zwabił Śmierciożerców i Voldemorta...". "Może wtedy Syriusz nadal by żył? W tym domu, w którym teraz ja tak jak przedtem on jestem uwięziony...". Harry ciągle się zadręczał że to jego wina, że Syriusz spadł za kotarę. Wszyscy starali się wytłumaczyć Harremu, że to Bellatriks zabiła Syriusza, ale Harry nie mógł pozbyć się wyrzutów sumienia. Dumbledore bardzo się martwił o Harrego, bo oprócz napadów nostalgii i tęsknoty za swoim ojcem chrzestnym, Harry miał częste napady złości. Bywał gwałtowny i agresywny. Dyrektor miał pewne podejrzenia, że na zachowanie młodego Pottera mogło mieć wpływ połączenie się z nim Voldemorta w Ministerstwie Magii tamtego pamiętnego dnia. Dumbledore miał nadzieję, że zmiany w zachowaniu nastolatka są spowodowane śmiercią bliskiej mu osoby. Łudził się, że ta chwila jedności z Voldemortem nie miała wpływu na psychikę chłopca. Miał nadzieję, a nadzieja...
a)umiera ostatnia
b)złudną bywa............
Nagle gdy Harry dochodził już do końca Grimmuald Place usłyszał zimny, piskliwy głos, który wykrzyczał nieznane mu zaklęcie w nieznanym mu języku "Querpe moi". ZAklęcie chybiło.
A osobą która wypowiedziała ZAKLĘCIE była...
HERMIONA GRANGER! Najlepsza przyjaciółka Harrego!
-Hermiono, co ty tutaj robisz? - zapytał z niepokojem Harry.
-Nic co miałoby cię interesować!
-Jesteś pewna, że wszystko w porzo? - zapytał z niepokojem Harry. To nie była ta sama osoba, przecież znał ją od dawna, wiedział jakie ma gesty, jaki ma ciepły głos, a ta Hermiona była jakaś inna, jakaś gwałtowna i niespokojna, w oczach miała jakieś dziwne ogniki, a głos... głos był jakby nie jej, taki piskliwy i zimny.
-Pewnie, że wszystko w porzo! A co miało by być nie tak, co!!!???
-Nie, pewnie, że nic. Tak tylko pytam, przecież nie widzieliśmy się już ponad miesiąc. - odpowiedział dyplomatycznie Harry. - A te zadrapania na twarzy? A poza tym jesteś jakaś inna... zmieniłaś fryzurę???
-Ty chyba sobie ze mnie kpisz! Jak możesz! Uważałam cię za przyjaciela!
-Ale Hermiono...
-Cześć!
Hermiona nagle zniknęła.Harry dotał napadu wściekłości. Zdziwił się, że teleportowała się w obecności pięciu mugoli! Bardzo, ale to bardzo niepokoiło go zachowanie Hermiony. Postanowił z kimś o tym pogadać ... "Może z Syriuszem?" Ale po chwili zreflektował się, ponieważ przypomniało mu się, że Syriusz już nie żyje... Jeszcze bardziej się załamał... Teraz naprawdę nie wiedział co ma zrobić... "Już wiem! Po powrocie do Hogwartu porozmawiam z Ronem, może on wymyśli co zrobić!". Harry zmęczony poszedł do miejsca gdzie stykają się domy 11 i 13 Grimmuald Place i wypowiedział w myślach dobrze już mu znaną formułkę "Siedziba Zakonu Feniksa znajduje się przy Grimmuald Place 12...". Wszedł do domu i zobaczył, naprawdę w to nie wierzył, ale zobaczył....
. Stworka i Mrużkę razem demolujących jego dom, dom po Syriuszu. Dopiero teraz poczuł że jednak jest związany z tym domem, że ma jakieś miłe wspomnienia właśnie w TYM domu. W TYM DOMU a nie innym. Poczuł nagły przypływ złości, i choć wiedział że nie wolno mu czarować poza szkołą rzuciał na skrzaty czar tak silny, że odskoczyły do tyłu. Jednak jak wiemy, skrzaty maja wielką magiczną moc. Stworek nie mógł jej użyć, gdyż Harry dziedzicząc dom, odziedziczył po Syriuszu także Stworka. Jednak Mrużka była pijana i nie obchodził jej dom jakiegoś tam czarodzieja. Ona chciała NISZCZYĆ!!!
Mrużka niszczyła wszystko a Pottera odepchnęła zaklęciem ,,Triexdelirdem''.Harryego zdziwiło to że ona ma WŁASNĄ RÓŻDŻKĘ!!!!!!!!!Harry krzyknął na nią a ona wyciągnęła różdżkę...wycelowała w niego...wypowiedziała...
- Avada HYP! Kebavra!
Harry zauważył że nic sie nie dzieje.. Widoczie do "hyp!" pomiędzy wyrazami i Kedabra zmieniło jego działanie, ponieważ po chwili Mrużka ni stąd ni z owąd wyszła z "pijaka". Harry się tak wkurzył że powiedział:
- Stworek!!!! NATYCHMIAST TU POSPRZĄTAJ!
A że Stworek należał do niego musiał go wysłuchać.
- Mrużka, ZA MNĄ!
-Profesorze Lupin Mrużka narobiła stasznego mbałaganu w pokoju. Należy do Pana więc proszę aby jej coś Pan powiedział..
- JAK ŚMIESZ WINIĆ MOJEGO SKRZATA! - Ryknął Lupin
Harry się przeraził. To nie był Lupin Jakiego znał. Ten miał w oczach coś dziwnego... Świeciły przerażającym blaskiem. Takim samym jak oczy Hermiony. "Co się z nimi dzieje?"- pomyślał Harry.
- TY POTTER POCZEKAJ TU CHWILE!
Lupin poszedł po swoją różdżkę.
Wypowiedział zaklęcie
CRUCIO!
Ale jeszcze przedtem Harry pomyslał ze moze byc pod działaniem Imperio więc w tym samym momencie krzyknął
IMPERIO!
Lupin speszony, przestraszony chybił ale harry trafił idealnie- prosto w klatkę piersiową. Lupin zachwiał się niebezpiecznie. Za chwilę powiedział:
-Co się... ze mną... stało... Harry.. Jak dobrze że tu jesteś...
- Już dobrze... Był pan pod działaniem zaklęcia Imperio...
- Och, Harry bardzo Ci dziękuję... Gdyby nie Ty... Słuchaj mam pomysł... Jutro spotkajmy się na Pokątnej w sklepie "Coś więcej niż Bibeloty" o 12 dobrze?
- Dobrze- odparł Harry
Rozdział II- Wesoła nowina
Nastepnego dnia zgodnie z obietnicą wybrał sie na Pokątną. Przy sklepie czekał juz na niego Lupin. Wyglądał lepiej niż zwykle. Nie był zmarniały. Był wesoły i pełen zdrowia.
- Witaj Harry -przywitał się Lupin
- Dzieńdobry - powiedział Harry
- Chciałbym Ci podziękować.. Kto wie co by się stało gdyby nie Ty Harry... Wiem że są już lepsze miotły od Błyskawicy... Może byś chciał? Dobrze rozumiem, pamiątka po Syriuszu... Ale niedawno udało mi sie z nim porozumieć.
- W JAKI SPOSÓB????- Zapytał pełny nadzieji Harry
- Otóż wpadł on za zasłonę... Każdy kto słyszy głosy za zasłoną może wydostać stamtąd kogoś... Ty chyba słyszałeś... Prawda?
- Prawda... - Ale jak...
- Trzeba podejść do zasłony, włożyć za nią tylko rękę i trzymać sie mocno. Trzeba zawołać imię tej osoby którą sie chce odzyskać.
- Czy to prawda??- zapytał natychmiast Harry
- Oczywiście. Tylko trzeba jeszcze wypowiedzieć pewne zaklęcie... i w zasłonę oczywiście tym zaklęciem uderzyć...
- Jak sie pan tego dowiedział? Kiedy po niego wyruszymy?
- Studiowałem wiele ksiażek... Kiedy? Kiedy dostaniemy zgode od Ministerstwa.
Wtem zza rogu wychylił sie Minister Magii- Rufus Scrimgeour. Starsza osoba, wesoła, wyraźnie z czegoś dumna i zadowolona.
- Witaj Harry- Wesoło powedział
- Dzieńdobry... Panie Ministrze
Chcecie pewnie zgodę ode mnie zeby iść do Ministerstwa wyciągnąć Syriusza? Tak wiem pan Lupin mi wszystko opowiedział...
Otóż macie moją zgodę. Wyruszcie kiedy chcecie tylko powiadomcie Ministerstwo, żebysmy mogli dać Wam ochronę.
- Dziękuję bardzo!!! Bardzo Panom dziękuję!!! - krzyczał uradowany Harry
-To może... wejdziemy do restauracji "Pod Starą Różdżką" ? -spytał się Lupin
-Ja chętnie pojdę- powiedzial Minister- a Ty Harry?
- Ja również
Poszli wąską uliczką i zaraz znaleźli w spokojnym i cichym pubie.
Post został pochwalony 0 razy |
|